1 czerwca 2013

#Chapter1 'I looked like a shade.' ♡

Piątek, dzień feralnej imprezy. Naprawdę nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, ale kiedy mama wpuściła przyjaciółkę do mojego pokoju, szybko zmieniłam zdanie widząc jej błagalny wzrok, który po chwili skierowała niżej. Targała ze sobą kilka toreb z zakupami i od razu zabrała się za mój wygląd, z co najmniej zadowalającym efektem. Nie byłaby sobą, gdyby nie przyniosła też czegoś na ‘rozgrzewkę’, więc  wypiłyśmy po piwie, tańcząc razem przy przypadkowej muzyce puszczanej z telefonu.


                Sukienka ledwo zakrywała moje pośladki, prze co automatycznie ściągałam ją w dół. Za każdym razem ten gest spotykał się z karcącym wzrokiem Olivii i komentarzem, że ‘trzeba pokazywać swoje atuty’. Jej punkt widzenia zawsze był sprzeczny z moim, ale z drugiej strony nie oczekiwałam sukni balowej do kostek z najnowszej kolekcji Mariny Rinaldi.
               Przywitały nas dźwięki głośnej muzyki, które było słychać już na sąsiedniej ulicy. Bez problemu znalazłyśmy mieszkanie Todd’a i po marmurowych schodach dostałyśmy się do drzwi frontowych. Były otwarte, by goście moli swobodnie przemieszczać się do ogrodu z ogromnym basenem, nad którym wywieszony był banner z napisem ‘Pool party area’. Olivia szybko omiotła wzrokiem otoczenie, uśmiechnęła się z zadowoleniem i z uniesioną głową udała się przed siebie, robiąc z dłoni słuchawkę. Miało to oznaczać, że w razie czego będzie po telefonem, chociaż od początku wiedziałam, że nie usłyszy żadnego sygnału w tym hałasie. Pozostawiona sama sobie udałam się do stanowiska barmana tuż przy wodnej zjeżdżalni i usiadłam na wysokim krześle barowym. Piłam często- dla rozluźnienia, zabawy, czy zwykłej przyjemności, przez co miałam mocną głowę i zawsze byłam jedną z nielicznych osób, które nie zgonują po pierwszych trzech godzinach. Wolałam mieć pewność, że zawsze będę miała nad sobą kontrolę.

                Na dobry początek wypiłam dwie ‘margharity’  i zadowolona ruszyłam na parkiet. Tak czy siak musiałam tam zostać, żeby w minimalnym stopniu kontrolować  Olivię, więc zamierzałam się chociaż dobrze bawić. Na parkiecie wmieszałam się w tłum, tańczyłam z przypadkowymi osobami, które często widziałam po raz pierwszy na oczy. Czułam, że Todd pieprzył się na górze z trzecią tego wieczoru blondynką, więc szczerze nie dbał o to, kto jest w jego własnym mieszkaniu. Z resztą nie byłam nikim, kto mógłby decydować za niego, był już dużym chłopcem.




                W tłumie rozwrzeszczanych nastolatków zauważyłam jego twarz. Na jego wystających kościach policzkowych widniał kilkudniowy, męski zarost. Był zdecydowanie nieziemsko przystojny, ale na pewno nie w moim typie- nie lubiłam bezczelnych dupków.
- Sue, dlaczego siedzisz sama?- zapytał zachrypniętym głosem, przez który przeszły mnie przyjemne ciarki.
- Odpoczywam.- odparłam patrząc prosto w jego oczy i zgarnęłam jeden kieliszek z tacy kelnera w samej muszce. Wypiłam zawartość na raz i syknęłam, wykrzywiając twarz w grymasie.
- Nie chcesz iść na górę? Pogadamy.- zapytał, siadając obok mnie.
- Znam tematy twoich rozmowy, nie jestem głupia.- zaśmiałam się sztucznie.
- Nie daj się prosić.- wypowiedział wprost do mojego ucha, delikatnie o nie zahaczając. Owszem, potrafił pobudzić moje zmysły, ale postanowiłam pozostać twardą.

- Nie mam ochoty.- powiedziałam zawzięcie, oblizując kokieteryjnie usta i szybkim krokiem ruszyłam w stronę tłumu. Nie trwało to długo, bo po chwili poczułam mocne ściśnięcie nadgarstka.
- Todd, puść mnie!- warknęłam przez zaciśniętą szczękę.
- Ciii.. krzyczeć będziesz za chwilę.- wyszeptał mi do ucha, przyciskając mnie mocno do siebie. Powoli docierało do mnie, co za chwilę może się stać. Przyszłam tu ze świadomością, że muszę się pilnować, by go nie spotkać, ale przecież nie spodziewałam się tego po chłopaku z sąsiedztwa, przyjacielu rodziny. Co prawda w pomieszczeniu było pełno ludzi, ale nikt nie zwracał na nas uwagi, większość i tak już leżała pijana na ziemi. Zamknęłam mocno oczy, a moje ciało było sparaliżowane. Chłopak to wykorzystał i prowadził mnie schodami na górę do jego sypialni. Szłam posłusznie jak marionetka, słysząc głośne bicie własnego serca. Może nie byłam aż tak twarda jak chciałabym być?
                Nie pamiętam zbyt wiele. Kiedy dotarliśmy do sypialni Todd od razu przycisnął mnie do ściany i zaczął brutalnie całować. Początkowo odwzajemniałam pocałunek sądząc, że to coś pomoże. Potem ze łzami oczach stałam nago pod ścianą, próbując się czymś zasłonić. Rzucił mnie na łóżko i zaczął coś mówić, wiem, że było mi strasznie niedobrze. Potem było tylko gorzej. Poczułam przeszywający ból i zaczęłam płakać jak dziecko. Na koniec rzucił coś w stylu ‘mogłaś się bardziej postarać’. W końcu wyszedł.


                Zaraz po przebudzeniu zachowywałam się jak spłoszone, zbłąkane zwierzę. Rzuciłam się nerwowo na swoje ubrania i próbowałam je nałożyć trzęsącymi się dłońmi. Blask wschodzącego słońca niesamowicie mnie drażnił i nie ułatwiał zadania. Wybiegłam z sypialni w bieliźnie i za dużej koszulce chłopaka, potykając się o leżące ciała. Śmierdziało alkoholem i papierosami, co przyprawiało mnie o wymioty, więc szybko odszukałam łazienkę i nachyliłam się nad muszlą klozetową.
                Nie miałam już szans na odnalezienie swojej torebki, a co z tym idzie telefonu, dokumentów i portfela. Chwiejnym krokiem wyszłam na ulicę i złapałam pustą taksówkę. Nie byłam w stanie podać swojego adresu, więc powiedziałam kierowcy, że będę mu mówić jak ma jechać. W prawdzie do domu miałam dość blisko, jednak taksówka była najbezpieczniejszym rozwiązaniem patrząc na mój stan i ubiór. Nie minęło więcej niż pięć minut, a byłam już na miejscu. Kazałam taksówkarzowi poczekać i zadzwoniłam kilkakrotnie do drzwi. Otworzyła mi zaspana pokojówka, zdziwiona szybkim powrotem i poproszona przeze mnie zapłaciła odpowiednią kwotę mojemu wybawicielowi.
       Nie byłam głodna, nie chciało mi się pić i spać. Czułam się obrzydliwie brudna i miałam silną potrzebę zmycia z siebie tej ‘powłoki’. Na palcach, by nie budzić mamy, udałam się na górę prosto pod prysznic. Szorowałam dokładnie każdą część ciała do czerwoności, najpierw szorstką częścią gąbki, potem szczoteczką do paznokci, w końcu pumeksem. Przestałam ją podrażniać, kiedy pojawiły się pierwsze strużki krwi- nie miałam zamiaru się okaleczać, to tylko pogorszyłoby sprawę. Po wyjściu z kabiny wtarłam w skórę przypadkowy balsam owocowy, żeby choć trochę poprawić jej kondycję.
                Stanęłam naprzeciwko lustra w swoim pokoju, wyglądałam jak wątły cień, wrak człowieka. W oczach zaczęły zbierać się pierwsze łzy od wczorajszego wydarzenia. Rzuciłam się z impetem na łóżko i zaczęłam krzyczeć jak najgłośniej, tłumiąc wszystko mokrą poduszką.
**********
   Pierwszy rozdział już za nami! Dziękuję Wam za dotychczasowe wejścia, każde jest dla mnie bardzo ważne! :) Zachęcam również do zostawiania w komentarzu adresów Waszych blogów, chętnie poczytam coś nowego x
#Chapter2 'I hate him.' ♡: 7.06.2013r.         

ℒℴѵ

5 komentarzy:

  1. Genialne. Nie mogę doczekać się pojawienia chłopaków z 1D. Ten Todd... dlaczego ona nie walczyła? Trzeba było zarąbać mu w łeb ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, zdecydowanie zgadzam się z komentarzem powyżej.:)
    Ohh...Kocham to.♥
    T O J E S T B O S K I E.♥
    T O J E S T Ś W I E T N E.♥
    T O J E S T G E N I A L N E.♥
    D O D A W A J N A S T Ę P N Y.♥
    +
    'Przyjaźnie, które wymagają wysiłku,mogą być najcenniejsze'
    '-Widziałem Go'
    Dziewczyna,która niesie za sobą tajemniczą przeszłość.
    Dziewczyna,która się...boi.
    Wyjeżdża do Londynu. Ale czy to wyjdzie jej na dobre? Kogo tam spotka? Jakie wydarzenia będą miały miejsce? Czy te miasto odnowi starą przyjaźń?
    Dowiesz się czytając ' MORE THAN THIS '
    cassie-and-one-direction.blogspot.com
    Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutno mi... Teraz dziewczyna będzie miała jakieś problemy z psychiką, nie? Szkoda, że Olivia/ ktoś inny jej nie pomógł... Ale bardzo mi się podoba :) No i masz cudownie dobrane gify i zdjęcia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze zaczęłaś to opowiadanie. od początku coś się dzieje. :D
    Chętnie przeczytam więcej.
    Jeśli interesują cię opowiadania nie o One Direction zapraszam do siebie: http://youonlyhaveonechance-youknow.blogspot.com/ :D
    Życzę weny. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. OH
    MY
    GOD
    .

    nie wiem,nie wiem,po prostu nie wiem jak ty to robisz,ja ty TO tworzysz,ale jest CU - DO - WNE.
    i jakie wciągające! jak ja teraz wytrzymam do piątku?! :( mam nadzieję,że Sue nie załamie się zbytnio w sobie,a na ratunek wkroczy jakiś boski Łan Di Member? :D can't wait!
    oprócz tego,że bosko piszesz,masz jeszcze te boskie szablony...*.*

    OdpowiedzUsuń