7 czerwca 2013

#Chapter2 'I hate him.' ♡

- Sue, coś się stało?- usłyszałam cichy głos mamy za drzwiami.
- Zostaw mnie!- krzyknęłam jak najgłośniej potrafiłam, czując suchość w gardle.
- Wpuścisz mnie?- zapytała delikatnie.
- Jeśli przyniesiesz mi szklankę wody.- odparłam, krztusząc się własnymi łzami. Leciały już mimowolnie.
- Odklucz, za chwilę będę.- poinformowała.
Po chwili dało się słyszeć ciche szczęknięcie klamki i miękkie kroki kobiety. Sama przeszła wiele, podziwiałam w niej to, jaka potrafi być twarda. W końcu przeżyła śmierć miłości swojego życia, dokładniej mojego taty, który zginął w wypadku samochodowym pędząc po mokrej jezdni, by zobaczyć swoją pierwszą córeczkę. Nawet go nie poznałam.
                Poczułam jak różowy materac lekko się ugina, a po chwili delikatna dłoń zaczęła gładzić moje włosy.
- Chciałbym mieć twoje problemy.- usłyszałam. Wygrzebałam się z pościeli do pozycji siedzącej i chwyciłam kubek, byłam już gotowa na pierwszą spowiedź.
- Nie chciałabyś, uwierz.- powiedziałam pod nosem, wycierając niezdarnie oczy rękawem bluzy.
- Niech zgadnę.. nie masz się w co ubrać, uważasz, że jesteś za gruba, pokłóciłaś się z Olivią.. a może chodzi o chłopaka?- wyliczała na palcach.
- To ostatnie.- odparłam beznamiętnie .
-  Zakochałaś się i masz jakieś wątpliwości?- zapytała z uśmiechem, patrząc mi w oczy.
- Pudło mamo.- powiedziałam powolnie, zaciskając szczękę. Głowa opadła mi w dół tak, że blond kosmyki okalały całą moją twarz.- Zostałam zgwałcona.- nie miałam nawet ochoty obserwować jej reakcji, musiała być w szoku. Uniosłam głowę, by niepewnie spojrzeć w jej oczy.
- Moja mała córeczka.- załkała, przytulając mnie z przesadną siłą. Łzy już automatycznie cisnęły  mi się do oczu- płakałyśmy już razem, siedząc w pokoju, który swobodnie można było nazwać meliną i nie odzywając się do siebie przez jakiś czas.
                - Pamiętasz chociaż kto?- zapytała niepewnie.
- Todd.- wyburczałam.
-  Todd? Od państwa Grey’ów?- wykrzyknęła z niedowierzaniem. Delikatnie skinęłam twierdząco głową. - Muszę delikatnie poinformować jego matkę, że wychowała skończonego skurwiela.
- Nie chcę nikomu mówić. Ani jego rodzicom, policji.. nikomu! Zrozum, że jestem dużą dziewczynką.- uprzedziłam.



- Suzanne.- mama potrząsnęła moimi ramionami.- Masz zamiar to zignorować? Czekać, aż usłyszysz tę samą historię od swoich koleżanek? Nigdy w życiu.- skomentowała, pędząc po telefon. Zatarasowałam jej drogę, łapiąc ją za rękę.
- Daj mi chociaż czas do jutra, proszę. Potem rób sobie co chcesz.- powiedziałam błagalnie.
- Jesteś moim dzieckiem, Sue. Nie będę siedzieć bezczynnie.- mówiła, patrząc mi głęboko w oczy.
- Do niedzieli mamo, to tylko jeden dzień.- wyszeptałam, wymuszając lekki, dość niewiarygodny uśmiech.
- Nie.- fuknęła stanowczo, a wychodząc trzasnęła drzwiami mojej sypialni. Świetnie, ostatnią rzeczą jakiej mi brakuje to desperackie spotkania z policyjnym psychologiem. Jestem skończona.
                - Odbierz do cholery.- zaklęłam pod nosem słuchając monotonnego sygnału w telefonie. Nic  z tego, zostało mi jedynie nagrać się na sekretarkę. – Oddzwoń jak najszybciej.- wypowiedziałam i zakończyłam połączenie. Opadłam bezwiednie na łóżko wodząc wzrokiem po własnym ciele, było obrzydliwe. Szybko przeniosłam laptopa na miękką pościel i uruchomiłam go. Przejrzałam kilka stron bez skupienia, nie mając pojęcia o czym czytam. W nowej karcie zalogowałam się na Facebook’a i wciągnęłam się nową falę informacji na mojej tablicy. Podekscytowani imprezowicze udostępniali całe albumy zdjęć z wczoraj, na szczęście nie byłam oznaczona na żadnym z nich, ale zauważyłam kilka ujęć z Olivią w roli głównej. Były.. więcej niż ochydne. Przeglądanie galerii jednej z moich koleżanek przerwał mi odgłos oznaczający nową wiadomość na czacie.



Chad Evans:
Użyliście chociaż gumek? : D
Zamarłam w bezruchu.
Suzanne Walker:
?
Chad Evans:
Dobrze wiesz o co mi chodzi (: Todd chwalił się, że wczoraj byłaś na niego bardzo napalona. Kto by pomyślał! Cicha woda brzegi rwie. (:
Prychnęłam, pogardliwie mrużąc oczy. ‘Nienawidzę go’.
Zamknęłam z impetem urządzenie, zasłaniając rękoma oczy. Chciałam jak najszybciej wyjść z domu, zaczynałam się w nim dusić.
Postanowiłam jeszcze raz dodzwonić się do przyjaciółki, jednak bez skutku. Przebrałam się szybko w wygodne rzeczy i postanowiłam sama do niej pójść, mieszkała  piętnaście minut wolnym spacerem od mnie. Zgarnęłam z podłogi torebkę i zbiegłam z pierwszego piętra na parter.
- Wychodzę.- krzyknęłam w głąb mieszkania.
- Poczekaj, rozmawiałam z matką..- zaczęła, ale nie pozwoliłam jej dokończyć.
- Mam to gdzieś.- przerwałam ostro. Zwyczajnie ją zatkało, bo nigdy nie odzywałam się do niej w ten sposób. Wyszła bez słowa na korytarz, z przerażoną miną.- Mam dziewiętnaście lat, nie dziewięć. To ja decyduję za siebie, a nie ty za mnie. Wychodzę.- powtórzyłam twardo, zamykając drzwi frontowe z impetem. Nałożyłam na nos duże okulary przeciwsłoneczne, włączyłam piosenkę odpowiednią do mojego wewnętrznego stanu i stawiając stanowcze kroki ruszyłam na przód.


                Po krótkim upływie czasu byłam już pod domem przyjaciółki. Pod wpływem emocji maltretowałam dzwonek do drzwi, czekając aż mi otworzy. Na pewno była sama w domu, wiedziałam, że jej rodzice spędzają weekendy na działce poza miastem.
- Kurwa!- usłyszałam po chwili. Niech ktoś przestanie gwałcić ten dzwonek!- wydarła się głośniej. Potem drzwi otworzyły się z impetem tuż przed moim nosem i mogłam zobaczyć Olivię w całej okazałości.
- Wyglądasz potwornie.- wydusiłam w końcu.
- Ty też.- usłyszałam w odpowiedzi. U mnie była to kwestia spowodowana beznadziejnym samopoczuciem, a u niej rozmazanym make-up’em, rajstopami z ogromną dziurą z tyłu i umazaną, opadającą w dół minisukienką. Ruda poczłapała w stronę blatu kuchennego i niezdarnie wyciągnęła szklankę, wypełniając ją wodą. Na koniec dorzuciła dwie tabletki aspiryny, które momentalnie zaczęły musować.- No, opowiadaj czemu wczoraj wyszłaś tak szybko.- powiedziała mierzwiąc posklejane włosy.
Uniosłam brwi do góry, dziwiąc się skąd wiedziała, że opuściłam dom Todd’a o świcie, podczas gdy wszyscy jeszcze spali.

- Słyszałam już wszystko od Chada.- wytłumaczyła się, przybierając chytry uśmieszek.- Jaki jest?- zapytała wyczekująco. Po chwili ciszy wypuściła głośno powietrze z płuc.- W łóżku. Chodzi mi o wasz seks, Sue.- powiedziała zdziwiona tym, że nie domyśliłam się co jej chodzi po głowie.

**********

♥ Dziękuję, że ze mną jesteście- drugi rozdział dla Was!
#Chapter3 'You shouldn't be here'. ♡: 10.06.2013r.
ℒℴѵℯ  

2 komentarze:

  1. oo ja.nie wiem czy ja na miejscu Sue nie zabiłabym tej Olivii xd tak,na pewno bym ją zabiła! jestem chamsko ciekawa co dalej i chamsko proszę żebyś dodała ten rozdział wcześniej xD ŚWIETNY!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite. Ciekawi mnie, co wynikło z tej rozmowy matki Sue i Todda no i w końcu nie mogę się doczekać pojawienia się 1D.

    OdpowiedzUsuń