17 czerwca 2013

#Chapter4 'Don't cry.' ♡

Mulat niechętnie oddalił się ode mnie, cały czas zagradzając mi drogę możliwej ucieczki.
- Znalazłem ją tutaj. Niegrzeczna dziewczynka.- wymruczał wodząc swoim palcem po moim policzku.- Podsłuchiwała.- zakończył.
- Bierzemy ją.- zarządził chłopak, ścierając niedbale krew z czoła. Spojrzałam z przerażeniem na jego twarz, po czym bez słowa skierował się przed siebie.
- Nigdzie nie idę!- krzyknęłam zdecydowanie, próbując się wyszarpać z uścisku. W odpowiedzi zostałam pociągnięta do czarnego Range Rover’a, ukrytego za gęstym rządkiem drzew. Wykonywali wszystko swobodnie, jakby robili to na co dzień. Kto wie, może trafię do drewnianego domku w środku lasu i zostanę tam już na zawsze z setką innych dziewczyn? Głębokie przemyślenia przerwał dotyk silnych dłoni, które brutalnie wepchnęły mnie do środka auta.

                Przysunęłam się jak najbliżej drzwi i oparłam głowę na szybie, pociągając cicho nosem.
- Nie płacz.- usłyszałam coś, co zabrzmiało jak rozkaz. Jak na komendę starłam wierzchem dłoni strużki łez i sięgnęłam do torebki po paczkę chusteczek. Nagle przypomniałam sobie o czymś oczywistym. Telefon! Osunęłam się lekko na skórzanych fotelach i zaczęłam majstrować przy nim drżącymi rękoma, próbując wysłać wiadomość do mamy. Wystarczy tylko powiadomić ją łagodnie o zaistniałej sytuacji..
-  Co robisz?- zapytał życzliwie kierowca spoglądając na mnie w lusterku. Spojrzałam za okno, orientując się gdzie jestem. Jakaś pieprzona autostrada.
- Szukam chusteczek.- odpowiedziałam cicho.                                                      
- Nie jestem kretynem.- powiedział poważnie.- Zayn, zabierz jej ten telefon.- dodał, po czym skupił się na prowadzeniu.



                Faktycznie, pozbyłam się komórki, jednak nie wiedziałam, że jej żywot zakończy się na mokrej drodze. Przysięgam, że słyszałam jak rozbija się na drobne kawałeczki. Dotarło do mnie to, że jestem skończona- nie chodziło wcale o sam ‘gadżet’, tylko o jedyną możliwość powrotu do rzeczywistości, która przypominała jakiś słaby kryminał.

                W całym swoim życiu nie słyszałam takiego imienia jak ‘Zayn’ i naprawdę ciekawiło mnie co oznacza.
- Jak ci na imię?- powiedział miękko zabójca smart fonów.
- Suzanne.- powiedziałam zamyślona. – Nie wydajesz się szczególnie niebezpieczny.- pomyślałam, wypowiadając to na głos. Brawo Sue.
- Palę papierosy i mam tatuaże, jestem wzorem kryminalisty!- odparł oburzony, na co się zaśmiałam.  Chwila.
- Gdzie mnie zabieracie?- zapytałam już pewniej, przypominając sobie gdzie jesteśmy.
-  Masz do pogadania z Harrym.- mruknął.
- Nie odpowiedziałeś.- wtrąciłam twardo.
- Zobaczysz.- wyminął.

Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle zaczęło mi być niedobrze, wręcz czułam jak niezdrowe jedzenie podchodzi mi do gardła.
- Zatrzymaj się!- krzyknęłam, zakrywając usta dłonią. W odpowiedzi przewrócili oczami, pokazując tym swoje znudzenie.
- Nie będę sprzątać tych rzygów.- powiedziałam szybko nachylając głowę na dół, nieudolnie próbując przytrzymać sobie włosy. Harry chyba spanikował, bo czułam jak prze chwilę nie radzi sobie z kierownicą, wtedy przystanął na poboczu. Zaaferowany podbiegł pod moje drzwi i otworzył je szeroko- chyba zależało mu na jego drogiej ‘zabawce’. Z prędkością światła wylądowałam na twardej ziemi na ‘czworaka’, w międzyczasie ktoś owinął moje blond kosmyki wokół swojej dużej dłoni. Wyrzuciłam z siebie cały posiłek i z obrzydzeniem oparłam się o samochód.



- Jesteś chora?- zapytał Harry, puszczając moje włosy.
- Nie wiem.- powiedziałam załamana.
- Może jesteś w ciąży.- zaśmiał się Zayn. Nie, to niemożliwe. Wstałam, podtrzymując się go.
- Potrzebuję testu, rozumiesz?- szarpnęłam go za ramię. W końcu dotarło do mnie to, że wszystko jest możliwe. Takiej reakcji się jednak nie spodziewali.- Nienawidzę was, rozumiecie?!- krzyknęłam w końcu, zdzierając sobie gardło, zaciskając mocno powieki. Zaczęła się burza, lało jak z cebra.- Nie wiecie co przeszłam, ale co was to kurwa obchodzi?! Pewnie myślicie sobie, że jestem kolejną łatwą szmatą, którą można zaliczyć na każdej imprezie!- zatrzymałam się, oddychając ciężko.- Zostałam zgwałcona, wczoraj. Pokłóciłam się z matką i wyszłam bez słowa z domu. Miałam nocować u przyjaciółki, ale zostawiła mnie samą w fast food'zie, bo jej dziwkarski instynkt ją wzywał. A potem wy i pierdolone porwanie, nie widzicie, że się was boję?-  wykrzyczałam wszystko, co miałam im do powiedzenia.
Milczeli, bo co mieli powiedzieć? Że im przykro, że nie wiedzieli?
- Wracałam drogą, na której nic się nigdy nie dzieje.- kontynuowałam spokojniej, przemoczona przez ciężkie krople deszczu.- Do dzisiaj. To tej pieprzonej soboty! Dlaczego mieszacie mnie w swoje sprawy?! I tak nikt by się ode mnie niczego nie dowiedział! Szczerze mnie nie obchodzi co się tam działo, jak widać nie jesteście pępkami świata.-  skończyłam, cała zaryczana. Harry wypuścił głośno powietrze z płuc, a Zayn podrapał się po czole, marszcząc brwi. Wyglądali jak małe dzieciaki, które właśnie dostały ochrzan.- Zabierzcie mnie do apteki do cholery.- zarządziłam i wpakowałam się do środka. Bez wątpienia byli zdezorientowani.



                Po dziesięciu minutach byliśmy po apteką. Harry od razu rozpiął pasy  i trzasnął drzwiami, kierując się do biało- zielonego budynku.
- Jedziemy do naszego domu, zmiana planów.- złamał się Zayn.
- Co?- zapytałam zdziwiona.
- Chciałaś wiedzieć.- odparł cicho.
- Jesteście parą?- zapytałam. Zmierzył mnie pogardliwym wzrokiem.
- Zwariowałaś? Mieszkamy tymczasowo w piątkę, bo sklejamy teksty na nową płytę.- odparł, jakby było to oczywiste.
- Jesteście w zespole?- wykrzyknęłam.
- Błagam, powiedz, że się zgrywasz.- powiedział niepewnie.
Zmrużyłam oczy, próbując skojarzyć ich twarze z czymkolwiek. Nic z tego. Pokręciłam głową, dając znak, że faktycznie nie jestem świadoma.
- One Direction.- odparł dumnie. Nadal nie wiedziałam o co mu chodzi.- Ostatni album Take Me Home?- zapytał. Nadal nic.- Numer jeden w trzydziestu dwóch krajach?- uniósł brwi.- Trzydziestu dwóch! Mam ci to przeliterować?- zapytał wkurzony.
- Sorry, nic z tego.- powiedziałam rozsiadając się wygodniej.- Może podasz mi tytuł waszego ostatniego utworu?- zapytałam z nadzieją.
- One Way Or Another, nasz ostatni cover, musisz to znać!- zapewnił.
- Nie żartuj! To wy spieprzyliście tak dobrą piosenkę Blondie?- westchnęłam.- Już kojarzę. Dwunastoletnie fanki, wasze idealne twarze na szczoteczkach do zębów i różowych długopisach.. żyć nie umierać!- zakpiłam. Chłopak nie zdążył skomentować, bo do samochodu wszedł czerwony na twarzy Harry, który rzucił mi worek na kolana z kilkunastoma testami i odpalił silnik. Nie pytałam o nic.



                - Wiesz co, nazwałbym swoją córkę Victoria.- wypalił znienacka Zayn.
- O czym ty..?- zapytałam zdezorientowana.
- Tak tylko mówię. Narodziny to cud, zwycięstwo.- obronił się. Nie wiem co to miało znaczyć, wielki bad boy pokazał, że ma serce?
- Nieważne.- ucięłam niezręczną rozmowę, wciskając niedbale reklamówkę do torby.

                Dojechaliśmy na miejsce w mgnieniu oka. Po drodze doszłam do wniosku, ze mój strach uleciał tak szybko jak przyszedł.

- Jesteśmy.-  powiedział wykończony Harry przy otwieraniu drzwi frontowych, wymuszając z siebie wydobycie jakiegokolwiek dźwięku. Nie zdziwiło mnie to ani trochę. Chłopak w końcu powalił na ziemię pięciu mięśniaków, porwał razem z kumplem przypadkową blondynę i właśnie dokonał zakupu życia w postaci worka testów ciążowych, to sporo jak na jeden wieczór.
- Nareszcie, mieliście pojechać tylko po zakupy!- wydobył się głos z wnętrza mieszkania.
- Cholera.- przeklął pod nosem Zayn, przygryzając nerwowo usta. W co oni pogrywali?
- Możecie powiedzieć gdzie byliście? Zamówiliśmy pizzę, już nikt dziś nie gotuje. Właściwie idziemy powoli spać.- powiedział inny lokator, zbiegający właśnie ze schodów. Zdecydowanie nie spodziewał się mnie w ich domu.- Kto to?- zapytał niepewnie mrużąc oczy.
- Liam, poznaj Suzanne, moją dziewczynę.- powiedział mulat, odkrywając rząd białych zębów. Dokładnie tak, zakrztusiłam się.
- Miło mi..- powiedział cicho, próbując ustalić co wystaje z przepasanej na ukos torby.
- To wy już idźcie na górę.- niemal krzyknął Harry, nie dopuszczając mnie do głosu i  popchnął nas na pierwsze piętro.- Nacieszcie się sobą, tylko grzecznie!- zaśmiał się nerwowo.

                - O. Co. Tu. Chodzi.-wysyczałam, przyciskając chłopaka do ściany.
- Posłuchaj. W takie wieczory jak ten załatwiamy z Harrym swoje sprawy. Swoje.- podkreślił.- To znaczy, że nikt oprócz naszej dwójki o nich nie wie, do teraz.- warknął z niezadowoleniem.
- Nic im nie powiem. Tylko wytłumacz mi co się właściwie stało, proszę.- powiedziałam zdecydowanie.-Inaczej wszystko im wyśpiewam.- postawiłam na lekki szantaż. Pękł!

**********

Coraz Was mniej, a tu takie zwroty akcji.
#Chapter5 'Lol ur fucked'.♡: 23.06.2013r.
ℒℴѵℯ 





!!! EDIT !!!
Kochane, dziękuję za tyle komentarzy, jesteście wspaniałe ♥ ♥ 
Wróciłam z wycieczki nieco później i będę z Wami szczera- rozdział jeszcze nie jest napisany, mam tylko jakiś szkic i gotową wstępną część. Jednak obiecuję, że do końca tygodnia pojawi się #Chapter5, a może i #Chapter6, bo chciałbym to Wam wynagrodzić (:
Jeszcze raz przepraszam i do następnego razu, trzymajcie się! x

7 komentarzy:

  1. Zayn, Zayn, Zayn, Zayn ♥.♥ Ubóstwiam naszego bad boya wiec jestem w niebo wzięta. Ciekawe, czy Sue jest w ciąży. I co z nią będzie. I czy ona i Malik... Ahhh. *.*

    A co do czytelników, to pieprz ich. Pisz dla mnie C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejcia...Cudowny! Dawaj nexta! Ej Mia Nina dołączam się do Ciebie, a więc masz już 2 czytelniczki. Pisz dla nas !!! KC <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej! Jestem twoją kolejną czytelniczką! Teraz jest nas 3!
    Zayn <3 Sue <3 Aww. Co to teraz bd? Mejbi ciąża? A może oni razem ten tegas <3 Mistrzowsko :D
    Paa xx do 26 xo

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział masz wielki talent nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :D kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super:) dzisiaj zaczęłam czytać i bardzo mi się spodobało. czekam na kolejne rozdziały, super piszesz:) Paulina:)

    OdpowiedzUsuń
  6. jam jest! forever and always,remember that.what do you think about comment in english? it's interesting,you know? really.

    rozdział jest dfmnerjfsmnknckjnjnlwenonrfonoejwnnfnsdla;;jnvbrhbbghbfgjs.sldppwdjoncjdbchegfyabjndkneicnkxnjcneubfuibdjxcnubfnjenfjdncjdnceiubnfbjcnxncmencieniofnondklnckldfefefnerjfsmnknckjnjnlwenonrfonoejwnnfnsdla;;jnvbrhbbghbfgjs.sldppwdjoncjdbchegfyabjndkneicnkxnjcneubfuibdjxcnubfnjenfjdncjdncenerjfsmnknckjnjnlwenonrfonoejwnnfnsdla;;jnvbrhbbghbfgjs.sldppwdjoncjdbchegfyabjndkneicnkxnjcneubfuibdjxcnubfnjenfjdncjdnce - A NAWET LEPSZY.

    tyle. :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego tak późno kolejny rozdział :(

    OdpowiedzUsuń