♫
Mulat niechętnie oddalił się ode
mnie, cały czas zagradzając mi drogę możliwej ucieczki.
- Znalazłem ją tutaj.
Niegrzeczna dziewczynka.- wymruczał wodząc swoim palcem po moim policzku.-
Podsłuchiwała.- zakończył.
- Bierzemy ją.- zarządził chłopak, ścierając niedbale krew z
czoła. Spojrzałam z przerażeniem na jego twarz, po czym bez słowa skierował się
przed siebie.
- Nigdzie nie idę!- krzyknęłam zdecydowanie, próbując się
wyszarpać z uścisku. W odpowiedzi zostałam pociągnięta do czarnego Range
Rover’a, ukrytego za gęstym rządkiem drzew. Wykonywali wszystko swobodnie,
jakby robili to na co dzień. Kto wie, może trafię do drewnianego domku w środku
lasu i zostanę tam już na zawsze z setką innych dziewczyn? Głębokie przemyślenia
przerwał dotyk silnych dłoni, które brutalnie wepchnęły mnie do środka auta.
Przysunęłam
się jak najbliżej drzwi i oparłam głowę na szybie, pociągając cicho nosem.
- Nie płacz.- usłyszałam coś, co zabrzmiało jak rozkaz. Jak
na komendę starłam wierzchem dłoni strużki łez i sięgnęłam do torebki po paczkę
chusteczek. Nagle przypomniałam sobie o czymś oczywistym. Telefon! Osunęłam się
lekko na skórzanych fotelach i zaczęłam majstrować przy nim drżącymi rękoma,
próbując wysłać wiadomość do mamy. Wystarczy tylko powiadomić ją łagodnie o
zaistniałej sytuacji..
- Co robisz?- zapytał
życzliwie kierowca spoglądając na mnie w lusterku. Spojrzałam za okno,
orientując się gdzie jestem. Jakaś pieprzona autostrada.
- Szukam chusteczek.-
odpowiedziałam cicho.
- Nie jestem kretynem.- powiedział poważnie.- Zayn, zabierz
jej ten telefon.- dodał, po czym skupił się na prowadzeniu.
Faktycznie,
pozbyłam się komórki, jednak nie wiedziałam, że jej żywot zakończy się na
mokrej drodze. Przysięgam, że słyszałam jak rozbija się na drobne kawałeczki.
Dotarło do mnie to, że jestem skończona- nie chodziło wcale o sam ‘gadżet’,
tylko o jedyną możliwość powrotu do rzeczywistości, która przypominała jakiś
słaby kryminał.
W całym
swoim życiu nie słyszałam takiego imienia jak ‘Zayn’ i naprawdę ciekawiło mnie
co oznacza.
- Jak ci na imię?- powiedział miękko zabójca smart fonów.
- Suzanne.- powiedziałam zamyślona. – Nie wydajesz się szczególnie
niebezpieczny.- pomyślałam, wypowiadając to na głos. Brawo Sue.
- Palę papierosy i mam tatuaże, jestem wzorem kryminalisty!-
odparł oburzony, na co się zaśmiałam.
Chwila.
- Gdzie mnie zabieracie?- zapytałam już pewniej,
przypominając sobie gdzie jesteśmy.
- Masz do pogadania z
Harrym.- mruknął.
- Nie odpowiedziałeś.- wtrąciłam twardo.
- Zobaczysz.- wyminął.
Nie wiedziałam co się dzieje.
Nagle zaczęło mi być niedobrze, wręcz czułam jak niezdrowe jedzenie podchodzi
mi do gardła.
- Zatrzymaj się!- krzyknęłam, zakrywając usta dłonią. W
odpowiedzi przewrócili oczami, pokazując tym swoje znudzenie.
- Nie będę sprzątać tych rzygów.- powiedziałam szybko
nachylając głowę na dół, nieudolnie próbując przytrzymać sobie włosy. Harry
chyba spanikował, bo czułam jak prze chwilę nie radzi sobie z kierownicą, wtedy
przystanął na poboczu. Zaaferowany podbiegł pod moje drzwi i otworzył je
szeroko- chyba zależało mu na jego drogiej ‘zabawce’. Z prędkością światła
wylądowałam na twardej ziemi na ‘czworaka’, w międzyczasie ktoś owinął moje
blond kosmyki wokół swojej dużej dłoni. Wyrzuciłam z siebie cały posiłek i z obrzydzeniem
oparłam się o samochód.
- Jesteś chora?- zapytał Harry, puszczając moje włosy.
- Nie wiem.- powiedziałam załamana.
- Może jesteś w ciąży.- zaśmiał się Zayn. Nie, to
niemożliwe. Wstałam, podtrzymując się go.
- Potrzebuję testu, rozumiesz?- szarpnęłam go za ramię. W
końcu dotarło do mnie to, że wszystko jest możliwe. Takiej reakcji się jednak nie
spodziewali.- Nienawidzę was, rozumiecie?!- krzyknęłam w końcu, zdzierając
sobie gardło, zaciskając mocno powieki. Zaczęła się burza, lało jak z cebra.- Nie wiecie co przeszłam, ale co was to kurwa obchodzi?!
Pewnie myślicie sobie, że jestem kolejną łatwą szmatą, którą można zaliczyć na
każdej imprezie!- zatrzymałam się, oddychając ciężko.- Zostałam zgwałcona, wczoraj. Pokłóciłam się z matką i wyszłam bez słowa z domu. Miałam nocować u przyjaciółki, ale zostawiła mnie samą w fast food'zie, bo jej dziwkarski instynkt ją wzywał. A potem wy i pierdolone porwanie, nie widzicie, że się was boję?- wykrzyczałam wszystko, co miałam im do
powiedzenia.
Milczeli, bo co mieli powiedzieć? Że im przykro, że nie wiedzieli?
- Wracałam drogą, na której nic się nigdy nie dzieje.-
kontynuowałam spokojniej, przemoczona przez ciężkie krople deszczu.- Do
dzisiaj. To tej pieprzonej soboty! Dlaczego mieszacie mnie w swoje sprawy?! I
tak nikt by się ode mnie niczego nie dowiedział! Szczerze mnie nie obchodzi co
się tam działo, jak widać nie jesteście pępkami świata.- skończyłam, cała zaryczana. Harry wypuścił
głośno powietrze z płuc, a Zayn podrapał się po czole, marszcząc brwi.
Wyglądali jak małe dzieciaki, które właśnie dostały ochrzan.- Zabierzcie mnie
do apteki do cholery.- zarządziłam i wpakowałam się do środka. Bez wątpienia
byli zdezorientowani.
Po
dziesięciu minutach byliśmy po apteką. Harry od razu rozpiął pasy i trzasnął drzwiami, kierując się do biało-
zielonego budynku.
- Jedziemy do naszego domu, zmiana planów.- złamał się Zayn.
- Co?- zapytałam zdziwiona.
- Chciałaś wiedzieć.- odparł cicho.
- Jesteście parą?- zapytałam. Zmierzył mnie pogardliwym
wzrokiem.
- Zwariowałaś? Mieszkamy tymczasowo w piątkę, bo sklejamy
teksty na nową płytę.- odparł, jakby było to oczywiste.
- Jesteście w zespole?- wykrzyknęłam.
- Błagam, powiedz, że się zgrywasz.- powiedział niepewnie.
Zmrużyłam oczy, próbując skojarzyć ich twarze z czymkolwiek.
Nic z tego. Pokręciłam głową, dając znak, że faktycznie nie jestem świadoma.
- One Direction.- odparł dumnie. Nadal nie wiedziałam o co
mu chodzi.- Ostatni album Take Me Home?- zapytał. Nadal nic.- Numer jeden w
trzydziestu dwóch krajach?- uniósł brwi.- Trzydziestu dwóch! Mam ci to przeliterować?-
zapytał wkurzony.
- Sorry, nic z tego.- powiedziałam rozsiadając się
wygodniej.- Może podasz mi tytuł waszego ostatniego utworu?- zapytałam z
nadzieją.
- One Way Or Another, nasz ostatni cover, musisz to znać!-
zapewnił.
- Nie żartuj! To wy spieprzyliście tak dobrą piosenkę
Blondie?- westchnęłam.- Już kojarzę. Dwunastoletnie fanki, wasze idealne twarze
na szczoteczkach do zębów i różowych długopisach.. żyć nie umierać!- zakpiłam.
Chłopak nie zdążył skomentować, bo do samochodu wszedł czerwony na twarzy
Harry, który rzucił mi worek na kolana z kilkunastoma testami i odpalił silnik.
Nie pytałam o nic.
- Wiesz
co, nazwałbym swoją córkę Victoria.- wypalił znienacka Zayn.
- O czym ty..?- zapytałam zdezorientowana.
- Tak tylko mówię. Narodziny to cud, zwycięstwo.- obronił
się. Nie wiem co to miało znaczyć, wielki bad boy pokazał, że ma serce?
- Nieważne.- ucięłam niezręczną rozmowę, wciskając niedbale
reklamówkę do torby.
Dojechaliśmy na miejsce w mgnieniu oka. Po drodze doszłam do
wniosku, ze mój strach uleciał tak szybko jak przyszedł.
- Jesteśmy.-
powiedział wykończony Harry przy otwieraniu drzwi frontowych, wymuszając
z siebie wydobycie jakiegokolwiek dźwięku. Nie zdziwiło mnie to ani trochę.
Chłopak w końcu powalił na ziemię pięciu mięśniaków, porwał razem z kumplem
przypadkową blondynę i właśnie dokonał zakupu życia w postaci worka testów ciążowych,
to sporo jak na jeden wieczór.
- Nareszcie, mieliście pojechać tylko po zakupy!- wydobył się
głos z wnętrza mieszkania.
- Cholera.- przeklął pod nosem Zayn, przygryzając nerwowo
usta. W co oni pogrywali?
- Możecie powiedzieć gdzie byliście? Zamówiliśmy pizzę, już
nikt dziś nie gotuje. Właściwie idziemy powoli spać.- powiedział inny lokator,
zbiegający właśnie ze schodów. Zdecydowanie nie spodziewał się mnie w ich
domu.- Kto to?- zapytał niepewnie mrużąc oczy.
- Liam, poznaj Suzanne, moją dziewczynę.- powiedział mulat, odkrywając
rząd białych zębów. Dokładnie tak, zakrztusiłam się.
- Miło mi..- powiedział cicho, próbując ustalić co wystaje z
przepasanej na ukos torby.
- To wy już idźcie na górę.- niemal krzyknął Harry, nie
dopuszczając mnie do głosu i popchnął nas
na pierwsze piętro.- Nacieszcie się sobą, tylko grzecznie!- zaśmiał się
nerwowo.
- O.
Co. Tu. Chodzi.-wysyczałam, przyciskając chłopaka do ściany.
- Posłuchaj. W takie wieczory jak ten załatwiamy z Harrym
swoje sprawy. Swoje.- podkreślił.- To znaczy, że nikt oprócz naszej dwójki o
nich nie wie, do teraz.- warknął z niezadowoleniem.
- Nic im nie powiem. Tylko wytłumacz mi co się właściwie
stało, proszę.- powiedziałam zdecydowanie.-Inaczej wszystko im wyśpiewam.- postawiłam na lekki szantaż. Pękł!
**********
Coraz Was mniej, a tu takie zwroty akcji.
#Chapter5 'Lol ur fucked'.♡: 23.06.2013r.
ℒℴѵℯ ♡
!!! EDIT !!!
Kochane, dziękuję za tyle komentarzy, jesteście wspaniałe ♥ ♥ ♥
Wróciłam z wycieczki nieco później i będę z Wami szczera- rozdział jeszcze nie jest napisany, mam tylko jakiś szkic i gotową wstępną część. Jednak obiecuję, że do końca tygodnia pojawi się #Chapter5, a może i #Chapter6, bo chciałbym to Wam wynagrodzić (:
Jeszcze raz przepraszam i do następnego razu, trzymajcie się! x
Zayn, Zayn, Zayn, Zayn ♥.♥ Ubóstwiam naszego bad boya wiec jestem w niebo wzięta. Ciekawe, czy Sue jest w ciąży. I co z nią będzie. I czy ona i Malik... Ahhh. *.*
OdpowiedzUsuńA co do czytelników, to pieprz ich. Pisz dla mnie C:
Jejcia...Cudowny! Dawaj nexta! Ej Mia Nina dołączam się do Ciebie, a więc masz już 2 czytelniczki. Pisz dla nas !!! KC <3
OdpowiedzUsuńJej! Jestem twoją kolejną czytelniczką! Teraz jest nas 3!
OdpowiedzUsuńZayn <3 Sue <3 Aww. Co to teraz bd? Mejbi ciąża? A może oni razem ten tegas <3 Mistrzowsko :D
Paa xx do 26 xo
Świetny rozdział masz wielki talent nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :D kocham <3
OdpowiedzUsuńSuper:) dzisiaj zaczęłam czytać i bardzo mi się spodobało. czekam na kolejne rozdziały, super piszesz:) Paulina:)
OdpowiedzUsuńjam jest! forever and always,remember that.what do you think about comment in english? it's interesting,you know? really.
OdpowiedzUsuńrozdział jest dfmnerjfsmnknckjnjnlwenonrfonoejwnnfnsdla;;jnvbrhbbghbfgjs.sldppwdjoncjdbchegfyabjndkneicnkxnjcneubfuibdjxcnubfnjenfjdncjdnceiubnfbjcnxncmencieniofnondklnckldfefefnerjfsmnknckjnjnlwenonrfonoejwnnfnsdla;;jnvbrhbbghbfgjs.sldppwdjoncjdbchegfyabjndkneicnkxnjcneubfuibdjxcnubfnjenfjdncjdncenerjfsmnknckjnjnlwenonrfonoejwnnfnsdla;;jnvbrhbbghbfgjs.sldppwdjoncjdbchegfyabjndkneicnkxnjcneubfuibdjxcnubfnjenfjdncjdnce - A NAWET LEPSZY.
tyle. :3
Dlaczego tak późno kolejny rozdział :(
OdpowiedzUsuń