25 lipca 2013

#Chapter7 'Have you just fucked me?' ♡

Suzanne’s point of view

Nie przerwałam już naszego pocałunku. Nie przerwałam go w salonie, na korytarzu, na schodach ani na dwuosobowym łóżku, pościelonym dziecinną kołdrą. Delikatnie uniosłam ręce przyciskając Olivię jeszcze bardziej do siebie, przyległam do niej całym ciałem. Naparłam na nią tak, że obie leżałyśmy na materacu, wplatając wzajemnie swoje dłonie we włosy. Poczułam jak powoli zsuwa ramiączka od mojego stanika, przechodząc płynnie do jego zapięcia. Kiedy pozbyłyśmy się też dolnej części bielizny, dziewczyna przerwała wszystko i usiadła naprzeciwko mnie w bezruchu. Zmrużyłam oczy, dokładnie lustrując ją od stóp do głów.
- Po prostu to zrób.- wydukałam. Nie miałam już siły na analizowanie sytuacji, docierania do powodu dlaczego to robię. Chciałam chociaż raz żyć chwilą, zapomnieć o sytuacji, w której siedzę. O mamie, która jest obrzydliwie łatwowierna, skoro zaufała ćpunce, wymyślającej byle wymówkę na poczekaniu. O Zaynie, który próbuje wywlekać na wierzch wszystkie moje problemy tylko po to, by mi pomóc. Pamiętam jaki był pierwszej nocy, kiedy go poznałam. Dlaczego zmienił się w pięć minut o trzysta sześćdziesiąt stopni?

                Oparła się rękoma o materac, stała już ‘na czworaka’. Na twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek. Zobaczyłam tylko jak jej głowa znika z mojego pola widzenia i po chwili poczułam jej płytki oddech. Na chwilę zaczęłam się sama siebie brzydzić. Zacisnęłam mocno oczy i rozluźniłam napięte mięśnie.

                Harry. Jednego dnia bałam się oddychać zbyt głośno, by go nie drażnić, a drugiego nie mogłam oprzeć się jego ‘słodkości’. Z resztą nie widywałam go często w domu, gdzie sama przebywałam od rana do wieczora.

                Czekała teraz na mój ruch. Niechętnie oderwałam plecy od miękkiego podłoża i zmniejszyłam znacząco dzielącą nas odległość.

                Mam do nich wrócić i dalej obsadzać tanią rolę dziewczyny Zayna, której nawet w najmniejszym stopniu nie przypominałam?

                - W tej chwili cieszę się, że Todd był.. pierwszy.- powiedziałam, opadając ciężko tuż obok dziewczyny. Spojrzała na mnie tępo i pokręciła głową.- Przynajmniej nie będę musiała nikomu mówić, że mnie rozdziewiczyłaś.- zaśmiałam się gorzko, co nie spotkało się z żadną reakcją. Zasnęła.

- Jesteś głodna?- obudził mnie zachrypnięty głos.
- I tak nie umiesz gotować.- prychnęłam, naciągając na siebie kołdrę.
- Ale oni tak.- powiedziała, wręczając mi wymiętą ulotkę pobliskiej pizzerii. Ze skupieniem prześledziłam wzrokiem całą ofertę i wskazałam palcem ‘Carbonara’. Olivia pokiwała ochoczo głową i wybiegła z łóżka z telefonem w ręku. Nienawidziła rozmawiać przez komórkę przy innych.
Dokładnie w tym momencie zdałam sobie z czegoś sprawę. TO było jednorazowym incydentem i nie powtórzy się już nigdy, obiecuję to sobie.  


                Owinięta szczelnie prześcieradłem podążyłam szlakiem ubrań, zbierając je szybkim ruchem. Kiedy dotarłam na dół, zamknęłam się w łazience, wzięłam prysznic i ubrałam się we wczorajszy zestaw.
Burczenie w brzuchu przypomniało mi jak bardzo jestem głodna. Oprzytomniałam na dźwięk dzwonka do drzwi i natychmiast wybiegłam w ich kierunku. Chłopak w czerwonej koszulce i czapce z wielkim kawałkiem pizzy na daszku czekał tuż przed furtką, nerwowo przekładając karton pizzy z jednej ręki do drugiej. ‘Wygląda jak ostatni kretyn’.
- Dzień dobry!- krzyknął, gdy wychyliłam się zza drzwi frontowych.
- Dzień dobry.- odparłam niepewnie zdając sobie sprawę z tego, że ma maksymalnie szesnaście lat.
- Sześć funtów się należy.- powiedział zadowolony, pozbywając się parzącego kartonu.
- Fuck.- przeklęłam pod nosem.- Olivia!- krzyknęłam tak głośno jak potrafiłam, zmuszając tym samym chłopaka do zatkania sobie uszu. Zaaferowana rudowłosa wybiegła z domu z puszką po herbacie, gdzie trzymała swoje życiowe oszczędności.
- Cztery pięćdziesiąt.. pięć..- liczyła monety na głos.- i sześć. – dokończyła, przesypując drobniaki pryszczatemu.
- Może drobny napiwek za zniewalający uśmiech?- zapytał pewny swojego dziecinnego uroku.
- Spadaj.- ucięłam szybko, odgryzając pierwszy kęs pizzy i obrałam sobie kanapę w salonie jako najbliższy cel.
Włączyłam MTV, spodziewając się piosenek, przy których mogłabym się zwyczajnie relaksować, jednak trafiłam na „Nastoletnie matki”. Olivia spojrzała na mnie porozumiewawczym wzrokiem o nazwie ‘chcesz o tym pogadać?’, jednak wczorajsza rozmowa o ciąży skończyła się dość nietypowo. Machnęłam ręką i opychając się fast food’em przyglądałam się swojej dramatycznej przyszłości.


                - Kiedy wracają twoi rodzice?- zapytałam od razu po tym, gdy usłyszałam krótkie ‘pa’, skierowane do pani Carter przez stacjonarny.
- W piątek.-rzuciła obojętnie.
- Czyli mam jeszcze tydzień.- wypuściłam głośno powietrze i zamknęłam oczy, by przekalkulować w głowie jak rozegrać sytuację.
- Daj spokój, przecież oni pracują całe dnie.- powiedziała szybko.- i noce.- dodała po krótkim zastanowieniu.- Z resztą nie mieliby nic przeciwko twojej obecności, przecież wiesz, że cie lubią. Mówią, że masz na mnie dobry wpływ, idioci- zaśmiała się  pod nosem.
- Zobaczymy.- ucięłam. –Masz jakieś plany na wieczór?- zaciekawiłam się.
- Tak, jestem już umówiona.- odpowiedziała, sprzątając po posiłku.
- Randka? Kim jest ten szczęśliwiec?- wyszczerzyłam się. Umówiona? To słowo w ogóle istniało w jej słowniku? Spodziewałam się odpowiedzi typu „nieważne”, czy „wychodzę”.
- Nie wiem czy to randka.- westchnęła głęboko.- Poznałam go na imprezie u Sam, był taki.. inni niż wszyscy.- odparła podekscytowana.
- Chwila..- podrapałam się po głowie.- Pomyślałbym sobie, że się zakochałaś gdyby nie fakt, że poszłaś do Sam w towarzystwie Luke’a, który był inni niż wszyscy i dodatkowo mnie wczoraj przeleciałaś.
- Sue, tym razem naprawdę mi zależy.- okej. Chyba się przesłyszałam, ale to zabrzmiało wyjątkowo szczerze.
- W takim razie trzymam kciuki!- rzuciłam się na nią i mocno wyściskałam.- Pozwól, że dziś ja cię wystylizuję.- uśmiechnęłam się chytrze. Otworzyła usta z przerażenia.- Zero cekinów, brokatu i obrzydliwego różu.- wycedziłam jej prosto do ucha, na co cicho załkała.

Harry’s point of view

Wsiadłem z impetem do swojego auta i nałożyłem na nos czarne okulary przeciwsłoneczne. Ruszyłem z piskiem opon z pod naszego tymczasowego mieszkania, a za kierunek obrałem najbliższe Tesco. Stało się to, czego wszyscy się obawiali- fanki zlokalizowały, gdzie się zatrzymaliśmy na czas tworzenia płyty i nie potrafiły dać nam spokoju. Miałem ochotę pozbyć się ich i nacieszyć ciszą, ale w chwilach słabości przypominałem sobie dzięki komu mamy okazję istnieć publicznie.

                Na parkingu przywitała mnie grupka rozwrzeszczanych małolat. Przystanąłem na moment rozdając im autografy i szczerzyłem się jak debil do ich iPhone’ów z moją własną twarzą na ich case’ach, swoją drogą bardzo dziwne uczucie. Kiedy przypomniałem sobie wściekłość w oczach Niall’a po ujrzeniu pustej lodówki natychmiast popędziłem do sklepu i z przygotowaną listą w ręku wrzucałem wszystkie produkty do kosza. Po zapłaceniu i sesji zdjęciowej z kasjerką mogłem już wrócić do domu. Niestety nie wszystko poszło po mojej myśli, bo pod płotem czekały ONE. Krzyknąłem na odczepne, że zaraz wyjdzie do nich Niall, na co zapiszczały jeszcze głośniej. Przepychając się przez nieokiełznane nastolatki, poczułem ulgę w prawej ręce. Jeden z plastikowych worków z owocami przedarł się, a dziewczyny od razu rzuciły się na jedzenie z okrzykiem ‘Harry tego dotknął!’. Wykorzystując moment ich nieuwagi wbiegłem do domu, zatrzaskując za sobą szczelnie drzwi.
- Gdzie jest ochrona do cholery?- warknąłem pod nosem, ściągając buty i czapkę.
- Też się kurwa zastanawiam.- usłyszałem głos Zayna, który właśnie schodził po schodach.
- Zastanów się lepiej gdzie się podziała twoja dziewczyna.- zaakcentowałem ostatnie dwa wyrazy. Chłopak zmierzył mnie pogardliwym wzrokiem i zaniósł zakupy do kuchni.
Zauważyłem, że blondyn zareagował na szeleszczący dźwięk torby foliowej, więc od razu poinformowałem go o jego ‘zmianie’ przed domem. Ten rzucił, że mam go nie wkurwiać i zabrał się za rozbrojenie mrożonej pizzy z pepperoni.

Nie byłem szczególnie głodny. Poszedłem do siebie, żeby zadzwonić do menagera i ustalić z nim przyczynę zamieszania. Jak potem się okazało nawaliła firma, z której wynajęto dla nas ochroniarzy. Na szczęście wszystko załatwili dość sprawnie, co od razu wykorzystałem i poszedłem się zdrzemnąć.

                - Stary, wstawaj!- ktoś zaczął mną potrząsać, szarpiąc mocno za ramiona. Wyrwałem się z niezadowoleniem i leniwie otworzyłem oczy, by zidentyfikować natarczywego osobnika.
- Lou?- zapytałem, przecierając oczy dłońmi.
- Masz czterdzieści minut, Harry.- powiedział z wyrzutem.
- Do czego?- zmrużyłem oczy, próbując przypomnieć sobie co tym razem wypadło mi z głowy.
- Wczoraj mówiłeś, że umówiłeś się z kimś na ósmą.- odparł z uśmiechem, klepiąc mnie lekko po plecach. Przekląłem w myślach głupi pomysł o randce z dziewczyną, której za nic nie pamiętam.
- Ach tak.- z bólem serca przyznałem mu rację i przeczesałem gęste loki. Zadowolony szatyn wyszedł z mojej sypialni podśpiewując po nosem.
Zgarnąłem pierwszą lepszą koszulkę i zwykłe, czarne rurki. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w przygotowany zestaw, który potwierdził, że we wszystkim wyglądam niesamowicie seksownie. Na koniec użyłem swoich ulubionych perfum i spryskałem się nimi parę razy. 


Sprawdziłem w telefonie adres dziewczyny, po którą miałem pojechać i wydał mi się dziwnie znajomy. Nie zastanawiałem się nad tym długo, i zgarnąłem z szafki najpotrzebniejsze rzeczy, które miałem umieścić w samochodzie. Kiedy ubierałem buty na korytarzu pojawiła się pozostała czwórka. Przekrzykiwali się nawzajem ‘dobrymi radami’ i polecali restauracje, do której mam ją zabrać. Zagryzłem szczękę ze złości, bo denerwowało mnie to, że traktują mnie jak dzieciaka na pierwszej w życiu randce.
- Poradzę sobie.- powiedziałem twardo, przebijając się przez nich. Odwróciłem się w stronę drzwi i uniosłem rękę w górę na pożegnanie.

                Wpisałem w nawigację podany adres, czekało mnie dwadzieścia minut jazdy, podczas gdy do umówionej godziny pozostało niecałe dziesięć. Postanowiłem pojechać obrzeżami miasta, gdzie nie było korków i potencjalnych zagrożeń, nadrabiając tym samym kilka minut.
Delikatnie spóźniony wybiegłem z auta, wygładziłem dłonią koszulkę i przeczesałem włosy. Westchnąłem głośno z obawą z kim właściwie spędzę dzisiejszy wieczór. Umawiając się z nią byłem kompletnie zalany.
Niepewnie zadzwoniłem do drzwi i usłyszałem głośne piski.

Suzanne’s point of view

                - Ja otworzę!- wydarłam się podekscytowana. Popędziłam na dół, zostawiając gotową Olivię w łazience.

Pociągnęłam mocno za klamkę i zaraz tego pożałowałam.

**********

Przepraszam, że dopiero teraz, postaram się to poprawić :)
Za nami już premiera Best Song Ever, 3 rocznica powstania One Direction, a w sierpniu czekają nas jeszcze urodziny Liama i premiera This Is Us, więc directioners mają wyjątkowe wakacje :)
Dziękuję czytelnikom, którzy nadal są ze mną, buziaki! x
Komentujcie! ♡
#Chapter8 'You can't meet him again'. ♡: keep waiting!
ℒℴѵℯ 


7 komentarzy:

  1. Harry i Olivia? Czemu mi się to nie podoba? Oni nie mogą być razem, to takie... dziwne. Ale dobra, czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. o mój Boże,dziewczyno,a ty mi wmawiasz,że to ze mną coraz gorzej.wybacz,ale ten początek czytałam ze...skrzywieniem na twarzy :D
    druga część (ta nielesbijska) zrekompensowała mi to ^^ tak czułam,że Hazz umówił się z Olivią,jak tylko skojarzył sobie adres.jestę jasnowidzę,hm hm.
    po raz pierwszy od dawna,jestem w takiem sytuacji,że nie wiem z kim próbuje się swatać główną bohaterkę.
    mam nadzieję (I LEPIEJ ŻEBYŚ MNIE POSŁUCHAŁA) że nie będę musiała czekać tak długo jak ostatnio na nowy rozdział ;x
    wielbię. Xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego to tak późno dodałaś mam nadzieję że kolejny już niedługo. Według mnie Suzanne powinna być Zayn'em ale nie wnikam ewentualnie z Harrym. Zastanawiam się co z tym dzieckiem może poroni. Ale dodawaj bo ja muszę się dowiedzieć a nie tylko zastanawiać. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny! Nn proszę! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. SPAM - przepraszam
    "Co byście zrobili gdyby wasza najlepsza przyjaciółka znienawidziła was i starłaby się zmienić wasze życie w piekło? Gdyby sprawiła, że wśród ludzi czujecie się samotni?" Anastazja przeżyła w życiu coś strasznego, a mianowicie SAMOTNOŚĆ. Po trzech latach niespodziewanie wszystko zmienia się. W jej szkole pojawia się Zayn Malik - nastolatek, który nie wie co to zasady. Dzieje się coś magicznego co sprawia, że ta dwójka zbliża się do siebie. To dopiero początek czegoś niesamowitego. Wbrew pozorom to nie kolejna historia współczesnego Romea i Julii. To opowiadanie o pokonywaniu swoich słabości.
    Serdecznie zapraszam:
    this-is-not-i.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity. *.* Czekam na nexta. ;)

    OdpowiedzUsuń